

fot: Artur Obielecki
Red: Skąd wziął się pomysł na wystawienie Departamentu Straconego Czasu?
EP: To nie jest pierwsze podejście do „Departamentu Straconego Czasu”. Dramat Darii Galant wpadł mi w ręce trzy lata temu i od razu zrodził się pomysł by go zagrać. W 2016 z nowo powstającą grupą teatralną rozpoczęliśmy prace nad dramatem, niestety nie udało nam się zrealizować pomysłu. Najwyraźniej młodzież nie była jeszcze na to gotowa. Dopiero w tym roku udało nam się zrealizować spektakl.
Red: Czy jest coś, czym młodzież zaskoczyła Panią podczas przygotowywania przestawienia?
EP: Młodzież zawsze mnie zaskakuje. Tym razem zaskoczyła mnie wiarą w powodzenie przedsięwzięcia, odwagą i pracowitością.
Red: Czym ta sztuka jest dla młodzieży? Jak młodzi ludzie ją odbierali?
EP: Początkowo młodzi nie byli zachwyceni fabułą dramatu, postaciami czy niektórymi tekstami, jakby bali się konfrontacji z sytuacjami z życia wziętymi. Z tego powodu kilka osób zrezygnowało z prób. Czas zrobił jednak swoje,z każdym kolejnym czytaniem wchodzili w niego coraz głębiej poznając każdego bohatera i analizując jego sytuacje. Poziom empatii w stosunku do postaci wzrósł ponad moje oczekiwania.

fot: Artur Obielecki
Red: W jaki sposób chciałaby Pani, aby ten dramat odczytywany był przez młodych ludzi?
EP: Czas zawsze mnie fascynował. Potrafimy go mierzyć, bardzo precyzyjnie, traktujemy go jako coś cennego, co można zaoszczędzić lub poświęcić, uskarżamy się na jego brak lub nadmiar i tak naprawdę nawet nie potrafimy powiedzieć, czym właściwie jest. Nie dziwi, że czas, jego upływ i związany z nim problem przemijania fascynują ludzi od tysiącleci. Zależało mi żeby młodzi ludzie zauważyli że trzeba się wychylić, przekroczyć próg, wyciągnąć rękę, znaleźć wspólne miejsce do rozmowy.
Red: W jakim stopniu młodzież współpracowała podczas tworzenia przedstawienia?
EP: Nie była to prosta droga. W Myszyńcu nie było kółka teatralnego, dlatego nie było łatwo powołać do życia jakąkolwiek grupę. Działania teatralne oczywiście były,młodzież dwa razy uczestniczyła w warsztatach Teatru Ruchu „Inspiracje”, ale nigdy samodzielnie nie udało się wystawić spektaklu. Powód był jeden – brak odwagii doświadczenia w tej materii. Praca nad spektaklem to nie tylko praca nad tekstem czy ruchem scenicznym, ale przede wszystkim budowanie zespołu, wzajemnego szacunku i poszanowania czasu.
Red: Czy podczas przygotowywania przestawienia kierowała się Pani sugestiami lub wizją inscenizacji samej autorki dramatu Darii Galant?
EP: Oczywiście że sugestie i wizje inscenizacji autorki miały dla mnie duże znaczenie. Jak mówiłam na początku nie miałam żadnego doświadczenia w tego typu działaniach. Dopiero w późniejszym etapie pracy nad spektaklem, dzięki uczestnictwie w projekcie „Fundusz Teatralny” Mazowieckiego Instytutu Kultury, gdzie wyposażono nas w rozmaite narzędzia potrzebne do tego typu działań, odważyłam się dokonać zmian w pracy z tekstem i przestrzenią.
Red: Jak się Pani współpracowało z młodymi ludźmi? Jak Pani ich postrzega?
EP: Młodzi bardzo różnią się między sobą. Chociaż młodzież biorąca udział w spektaklu jest w tym samym wieku, to każdy z nich ma diametralnie różne ideały, wzorce i akceptuje odmienne reguły postępowania. W dzisiejszych czasach panuje duża wolność i można swobodnie wybierać poglądy i upodobania. Raczej nikt nikomu nie narzuca swoich twierdzeń i poglądów na życie.Większość młodych ludzi kieruje się szczytnymi hasłami. Mają swoje marzenia, które będą chcieli zrealizować w przyszłości. Zasadniczo są pozytywnie nastawieni do życia i wierzą, że wiele mogą zrobić dobrego.
Red: Kto skomponował muzykę do spektaklu?
EP: Muzykę do spektaklu skomponował Karol Samsel. Jest on pracownikiem Regionalnego Centrum Kultury Kurpiowskiej w Myszyńcu. Na co dzień gra na akordeonie i kurpiowskiej pedałówce, dlatego skomponowana muzyka inspirowana była muzyką ludową. Początkowo założenia były takie, żeby podczas przedstawienia muzyka była grana na żywo. Niestety wykonawca w czasie prezentacji spektaklu przebywał zagranicą Polski.
Red: Bardzo wysoko postawiła sobie Pani poprzeczkę tym debiutem, udanym zresztą. Jakie ma Pani plany na najbliższą przyszłość reżyserską?
EP: Malowanie najpiękniejszych obrazów i pisanie najcudowniejszych wierszy nie spełni swojej roli, jeśli nikt ich nigdy nie ujrzy. Dla mnie głód tworzenia jest nałogiem. Mam pewne plany związane z dramatem ludowym Darii Galant „Obłudnicy – Czarcie wesele”.

fot: Artur Obielecki
Red: Co zyskała Pani biorąc udział w I edycji Mazowieckiego Funduszu Teatralnego?
EP: Zyskałam duży warsztat potrzebny do pracy z grupą teatralną oraz wiarę we własne możliwości. Uświadomiłam sobie, że praca nad spektaklem to nie tylko praca nad scenariuszem, ale przede wszystkim praca w grupie ludzi tworzących zespół, szanujących się nawzajem osób, wzajemnie dbających o swój dobrostan, na ile to tylko możliwe. Zrozumiałam,że potrzeba samorealizacji, dążenie do zaspokajania potrzeb nabywania wiedzy, zrozumienia świata i poszukiwaniadoznańestetycznych, to potrzeby, które nigdy nie będą w stu procentach zaspokojone.
Red: Czy w najbliższym czasie będzie można zobaczyć DSC?

fot: Artur Obielecki
EP: Bardzo bym chciała żeby młodzież zagrała jeszcze spektakl w jakiejś interesującej przestrzeni scenicznej. Na dzień dzisiejszy nie mamy jeszcze takiego miejsca.
Red: Dziękuję za rozmowę